poniedziałek, 22 listopada 2010

Snuję się po mieszkaniu i myślę, że przydałoby się napić co, bo szaro, syf i nuda. O alkoholu też myślę z nudy, bo z nudów całe zło świata się bierze, psychole mordują z nudów, na imprezie, gdy nic się nie dzieje, myśli się o wybiciu wszystkich tych upojonych, pierdolących od rzeczy mord, z nudów. Coś dobrego z rana się należy, sru.

Tequila. Lubię tequilę i choć zabawa z lizaniem soli i ssaniem cytryny trochę wkurwia, jest niebanalna i to właśnie ona dziś pobudzi mój smutny mózg i jednocześnie usunie nowotygodniowy niepokój - no co, jakoś z balonem czasu trzeba sobie radzić.

Zaczynam wierzyć, że poniedziałki mogą jednak być choć trochę dobre.

2 komentarze:

  1. Z nudów mogłabyś uratować na plaży tonącego, a nie pieprzysz o alkoholu tych 12 wersów. Pożyczę Ci boję ratunkową. Chodź, pobujamy się po plaży.

    OdpowiedzUsuń