niedziela, 1 maja 2011

Dzisiejsza niedziela to nie tylko tradycyjny dzień cwela, ale również święto ochrony nierobów (sponsorowane przez Unicef) i antygrawitacja beatyfikacja.  Tylko tu i tylko teraz. Co jeszcze chujowego może przynieść tegoroczny maj?

Napawam się więc perspektywą kolejnego miesiąca, dążącego tak jak wszystkie do apokaliptycznego sprofanowanego końca. Same katastrofy, zaczynając od matur, a kończąc na juwenaliach, w międzyczasie marazm i próby stworzenia świata na nowo w wersji 2.0.
Tak mało czasu, tak mało, gdy ma się zmieniać bieg wydarzeń, gdy trzeba wywracać wszystko, a potem z ułamków budować hecę, hecunię, więc backspace i rozpęd, rozruch! Wchodzę na jeszcze wyższe obroty i znowu nagle dopada mnie, chwyta mnie za kark monstrualna łapa teraźniejszości, tak niestrawnej i coraz gorzej sprzedajnej, ale oto stwierdzam, że mam to gdzieś, że kompletnie mnie to nie obchodzi, backspace, bo najważniejsza jest ta pierdolona koherentność i w kurwę jebana wrażliwość, a nie można przecież zapomnieć o wyobraźni, cynizmie i przebraniu na juwenalia, więc backspace!

Miała być puenta, ale czasu nie ma, więc nie ma i puenty.

4 komentarze:

  1. "A prince gets married, the bad guy is dead. It's a real Disney weekend"

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tylko nadzieję, że Kate i William są płodni
    i zaludnią ziemię dziećmi trochę bardziej ogarniętymi niż książę Karol "Tampon".

    OdpowiedzUsuń