poniedziałek, 25 czerwca 2012

wielka smuta 2012

Rychło w czas zdałam sobie sprawę, że od kiedy rychło w czas próbuję zająć się pisaniem pseudolicenjatu - symbolu mojego pseudowykształcenia WYŻSZEGO i potwierdzenia istnienia panującej wśród ludzkości choroby świadectw / certyfikatów / tytułów, słucham samych smutów z gatunków: lo-fi, acoustic, depressive electroreggae... Japierdolę, niedługo dojdę do przewracającego flaki j-rocka, albo styranej muzyki dla wyrafinowanej pulbitrząsi, którą to wrzuca na profile (piękny song, wrzucę na walla) facebooka w tych no, Internetach.

Zaczęłam szukać więc inspiracji do powrotu do korzeni dóbstepe, glicz i dark ambient, pytając siostry, czy słuchała nowej ep-ki Vlidislava Delaya, czy warto się z nią zapoznać, na co ona:

- Nie wiem, włączyłam, jak byłam pod prysznicem. HAHAHA.


HAHAHA. Myślałam, że tylko ja nabijam muzykę na last.fm, gdy śpię. Vlad is lav, bajbe don't hurt me, don't hurt me no more.


Szyderstwo z Wami!


piątek, 22 czerwca 2012

umysłowa kambodża

Moja umiejętność do przełączania się między osobowością najgłupszej dziewczyny świata, oglądającej "Plotkarę" a mizantropem przeżywającym książki Bernharda jest naprawdę imponująca. Dobrze, myślę sobie na usprawiedliwienie, że przynajmniej nie uczestniczę w judenaliach, nie podniecam się (Robertem) Lewandowskim i nie spamuję facebooka swoimi fascynującymi osiągnięciami naukowymi na uczelni w dobie sesji i hajpu na licencjat. Może jeszcze jakieś arcyironiczne założenie skarpet do sandałów, by pokazać w pełni swoją postawę dystansu wobec świata?
Key words: Tendencyjność, diss na rzeczywistość, dyskretny chłód, gimbo rozdarcie życiowe niczym sosna w "Ludziach bezdomnych".

(Notatka zawiera elementy konwencji zabawy w pseudointelektualistę, kiedy pada deszcz, a dzieci się nudzą; wszelkie podobieństwo do faktów rzeczywistych jest zupełnie przypadkowe.)

niedziela, 17 czerwca 2012

exchange soul for concert tickets

17 dni do Openera, a ja nic, ja to pierdolę. Odpada dylemat kawa - herbata?, jak zapakować rower wodny w plecak, jak przemycić lustrzankę na teren festiwalu bez złapania przez ochronę, jak przebiec z koncertu Yeasayer na koncert Bjork, jakie ciuchy zamówić z zagramanicy, ale to nic, szkoda mi jedynie, że nie ujrzę #newhipstermelancholicpoetry Świetlików w wersji opensummer, Marcina na scenie w japonkach i raybanach i junior-hipsterów podskakujących w rytm muzyki, na pewno będzie jakieś rzucanie staników albo powtarzane w kółko frazesy w stylu, że Świetlicki się sprzedał, bo odrzucił propozycję występu u Rojka na OFF, albo banalne pytania, czy jest już może w nastroju przysiadalnym, czy może jeszcze nie. Tak, ja to pierdolę.

A tymczasem w wielkim świecie, podobno Massive Attack nagrywa nowy materiał, znaczy ktoś zinterpretował tak to zdjęcie, ale moim zdaniem, to Del Naja klika sobie w sapera czy tam CS, a jakiś Mudżyn obija się i słucha chips hopu na słuchawkach. Wszystko idzie z trendem Stacha Skrillexa, który wielkim artystą jest, grając na żywo TRUE DUBSTEP znajduje jeszcze czas na mały pasjans pająk. Sztuka. Sztuka.

Zapomniałam o pozdrowieniach z Sonar Festival, który odbywałam w Polsce (cud nad Wisłą), już nie w Euro-Polsce (diss).

wtorek, 12 czerwca 2012

le kamuflaż

 

Nawet w dzisiejszych trudnych czasach rozwoju cywilizacyjnego, bez zmian zostały prastare zasady przetrwania - nawet gdy jesteś mniej lub bardziej znanym celebrytą, uciekającym przed natrętnymi fanami, po pierwsze powinieneś zadbać o kamuflaż. Podręcznik życia mojego autorstwa poleca tribal stylizację na pirata z Karaibów - kobieca fuksja odwróci uwagę od paskudnego wyglądu i zniechęci potencjalnych adoratorów. Nie daję gwarancji, że taktyka zadziała, Johnny Treep niezależnie od tego jak wygląda i tak ma gro napalonych groupies z gimnazjum, ale zawsze warto spróbować.
Dziękuję mojej koleżance Tatianie za cierpliwość przy wykonanywaniu sesji zdjęciowej i stylizacji.

niedziela, 10 czerwca 2012

mały hejcik na euro

W czasie wojen, katastrof ekologicznych, deficytu wody, kataklizmów, afer politycznych, zamachów terrorystycznych, a ostatnio także Euro 2012, na nowo aktualne staje się pytanie o własną tożsamość - czyli to, "co się komuś zdaje na swój temat". W obliczu mistrzostw ciężko siebie definiować na tle wcześniejszych wyznaczników - przez najbliższy miesiąc nie jestem tym, co mówię, tym, co myślę, czego słucham, wszyscy mają w dupie diablo lansowany precyzyjny styl intelektual-fitness, przeczytane książki, platynowe refleksje, odwiedzone kluby. Kibicuję ergo sum - jestem wszystkimi strefami kibica, wraz z piwem kibica, paluszkami kibica, trąbkami kibica, a jak nie kibicuję, to mnie kurwa nie ma. Jeśli czujesz się równie wyobcowany - wyślij na mój numer SMS, ale koniecznie z VAT.