W wielkim mieście spędzanie niedzieli w domu jest grzechem, szczególnie w taką piękną pogodę, gdy Kraków wraca do życia, a razem z nim wszystkie drapieżniki budzą się z zimowego snu. Warto korzystać więc z pogody i wybrać się na spacer po tutejszym Central Parku - The Plantach. Już po pierwszym rzucie oka na scenerię można zauważyć, że ławki powoli zapełniają się czatującą zwierzyną drapieżną, próbującą znaleźć dogodne dla siebie siedlisko.
Z racji tego, że zwierzęta te bywają szczególnie niebezpieczne dla ludzi i domagają się dokarmiania, Specjalne Służby Poskramiające (w skrócie "policja") muszą czasami je łapać i otransportowywać do klatki za kratki.
Tak, w ten dzień warto zaspokoić zarówno potrzeby ciała jak i ducha, dlatego przy okazji krakowskie lemingi mogą wybrać się też na pielgrzymkę do Lans Mekki (Mękki) Krakowskiej szukać celebracji, aspiracji i innych trudnych słów, o których przeciętny zjadacz chleba nie ma pojęcia, obserwować inspirujące sylwetki i ich stylizacje i napawać się mieszanką kulturową metropolii. Zdecydowanie niedziela powinna być dniem wielkiego odchamienia, gdy znacznie poszerzamy własne horyzonty, podziwiamy ludzi, którzy na przykład na środku ulicy uważnie czytają coś z iPada / Kindle'a (jeden ciul) i słyszymy głośne rozmowy kontrolowane kwiatu polskiej młodzieży w tramwaju zwanym niepożądaniem.
Dodatkowo w Carrefourze czeka na nas okazja do kupienia literatury najwyższych lotów po okazyjnej cenie, a w Empiku jak zawsze czytamy za darmo prasę popularno - naukową, społeczno-polityczną i tą z pogranicza science-fiction - jak widać można być bjednym & intelektualistą.
Ogólne wnioski:
- Niedziela dniem cwela była, jest i będzie,
- Niedziela powinna być zmieniona, bo chujowa już jest,
- Lepiej nie wychodzić z domu.
Niedziela chyli się ku końcowi, więc zostało tylko siąść i płakać, man: poniedziałek nadchodzi zanim minął piąteczek, co tydzień ten sam tydzień i już mnie głowa boli, ale jak każda kobieta na wiosnę (uwaga, smutne pierdolenie o odnajdywaniu siebie) szukam wewnętrznej równowagi, taguję momenty, stawiam siebie na pierwszym miejscu, odkrywam własny potencjał, mam odwagę być szczęśliwą stoję na straży intelektualnego żywienia i kreatywności, myślę o warsztatach z pisania bloga i studiach na kierunku showbiznes. Efekty już wkrótce - stay tuned - szykuje się kompletli emejzing collabo! Samorealizacja & lifestyle (cokolwiek to znaczy)!
(notatka powstała przy współpracy polsko-amerykańsko-polskiej z użyciem środków z funduszy europejskich)
wędrówki zwierząt: dwie typowe bestie krakowskie: the gołąb pospolity na pierwszym planie, w tle Gagarinus zwyczajny |
Z racji tego, że zwierzęta te bywają szczególnie niebezpieczne dla ludzi i domagają się dokarmiania, Specjalne Służby Poskramiające (w skrócie "policja") muszą czasami je łapać i otransportowywać do klatki za kratki.
krakowskie safari: polowanie na dzikie zwierzę (nie jestem mistrzem kadrowania) |
Tak, w ten dzień warto zaspokoić zarówno potrzeby ciała jak i ducha, dlatego przy okazji krakowskie lemingi mogą wybrać się też na pielgrzymkę do Lans Mekki (Mękki) Krakowskiej szukać celebracji, aspiracji i innych trudnych słów, o których przeciętny zjadacz chleba nie ma pojęcia, obserwować inspirujące sylwetki i ich stylizacje i napawać się mieszanką kulturową metropolii. Zdecydowanie niedziela powinna być dniem wielkiego odchamienia, gdy znacznie poszerzamy własne horyzonty, podziwiamy ludzi, którzy na przykład na środku ulicy uważnie czytają coś z iPada / Kindle'a (jeden ciul) i słyszymy głośne rozmowy kontrolowane kwiatu polskiej młodzieży w tramwaju zwanym niepożądaniem.
Dodatkowo w Carrefourze czeka na nas okazja do kupienia literatury najwyższych lotów po okazyjnej cenie, a w Empiku jak zawsze czytamy za darmo prasę popularno - naukową, społeczno-polityczną i tą z pogranicza science-fiction - jak widać można być bjednym & intelektualistą.
sacrum & profanum: Jolanta Vs. Dżonatan Caroll |
nie czytasz? nie idę z Tobą do łóżka |
Ogólne wnioski:
- Niedziela dniem cwela była, jest i będzie,
- Niedziela powinna być zmieniona, bo chujowa już jest,
- Lepiej nie wychodzić z domu.
Niedziela chyli się ku końcowi, więc zostało tylko siąść i płakać, man: poniedziałek nadchodzi zanim minął piąteczek, co tydzień ten sam tydzień i już mnie głowa boli, ale jak każda kobieta na wiosnę (uwaga, smutne pierdolenie o odnajdywaniu siebie) szukam wewnętrznej równowagi, taguję momenty, stawiam siebie na pierwszym miejscu, odkrywam własny potencjał, mam odwagę być szczęśliwą stoję na straży intelektualnego żywienia i kreatywności, myślę o warsztatach z pisania bloga i studiach na kierunku showbiznes. Efekty już wkrótce - stay tuned - szykuje się kompletli emejzing collabo! Samorealizacja & lifestyle (cokolwiek to znaczy)!
(notatka powstała przy współpracy polsko-amerykańsko-polskiej z użyciem środków z funduszy europejskich)
Przestań marudzić i zrób sobie domowe spa. Wylaszczysz się, upiększysz i od razu weltschmerz Ci minie. Mówię Ci to ja - człowiek, który słyszał od jednej dziewczyny, że to działa na polepszanie nastroju.
OdpowiedzUsuńBędę trenować z Ewą Chodakowską, a nie jakieś tam domowe SPA. A poza tym nie marudzę - przecież tryskam optymizmem, nawet bez niezastąpionych warsztatów z Akademii Zwierciadła - swoją drogą, czy ktoś naprawdę jest tak głupi, że się na to zapisuje?
UsuńSkoro tak wygląda Twoje tryskanie optymizmem, to ja tego jeszcze nie ogarniam. Ani Ewy Chodakowskiej ani warsztatów z Akademii Zwierciadła. Nie rozumiem o czym do mnie piszesz, ale ja się szybko uczę.
OdpowiedzUsuńJednakowoż zbliża się kolejna rocznica Smoleńska i już czuję każdą cząstką ciała tę energię i złe emocje. Będę się w tym kąpał więc nie potrzebuję nawet sauny.
A jak widzę zadowolonego Jarosława Kreta w TVP, to mnie trzęsie. Skąd się biorą tacy ludzie? Ktoś ich produkuje?