środa, 27 lutego 2013

"Żyj tak, aby kiedyś logo Google'a było o tobie"


    czwartek, 21 lutego 2013

    who will survive in america

    Dzisiaj święto języka ojczystego. Przyznam, że cały ten dzień jest w ogóle jakoś ironicznie wyjęty z kontekstu, nie tylko ze względu na intensywną pogardę polskich znaków ze strony polskich niezastąpionych internautów podczas publikowania statusów na fb czy pogodę pod psem. Od rana nie mam ochoty na słuchanie niczego poza dream popem i to chyba jakaś jednostka chorobowa pod tytułem F32 - epizod zapętlenia Beach House umiarkowany, skandaliczne krótkotrwałe osłabienie, które próbuję zlikwidować gotując leczniczy obiad trzy godziny tylko po to, by go nie zjeść, po czym jadę na zajęcia na uczelnię i decyduję się na nie po prostu nie iść, po części dlatego, że wykładowca powiedział mi, że choć sam ma chwilową depresję, to ja wyglądam jakbym miała kaca. Taka sytuacja. W autobusie powrotnym do domu wybieram miejsce przy oknie, co daje mi możliwość obserwowania dzieci idących topić marzannę i wielu obliczy Michała Rusinka z plakatów Gazety Wyborczej, które wprawiają mnie w konsternację i wstyd z powodu święta języka ojczystego, gdy internauci nie używają polskich znaków. W tak zwanym międzyczasie następuje kontrola biletów - pan z terminalem nie prosi o PIN, ale jedynie o kartę MPK. Kątem oka zauważam nadruk na jego spodniach w postaci walecznego tygrysa, prawie takiego samego jak z chińskich malowideł, ale nie jestem w stanie kontemplować dłużej ze względu na postać geeka, który dosiadł się na siedzenie obok i miętosi ostentacyjnie swój portfel Lacoste, żeby mi zaimponować, a co więcej wyciąga nawet 50zł i myśli, że na to polecę. Akurat! Mijając przystanek Stradom przychodzą do mnie symultanicznie smutne refleksje: raz, że nie kupiłam wody mineralnej, a dwa, że na tym przystanku, koło drzewa wszystkim najlepiej się rzyga i chyba warto się tam pokazywać z własnymi wymiocinami. Kazimierz to taka mała Łódź, myślę. Dalsza część dnia schodzi mi na oddawaniu się asocjacjom jak bezwolna szmata i czas jakoś zlatuje.

    Końcowa refleksja jest taka, że już zanim wstałam, wiedziałam, że będzie to dzisiejsza najgorsza decyzja, ale nie da się uciec przed przeznaczeniem. Teraz chcę odpocząć, dalej srać na społeczeństwo i z łezką w oku wizualizować sobie ostatniego gadającego borsuka.

    czwartek, 14 lutego 2013

    goronczka walentynkowej nocy

    Z okazji Walentynek wraz z Davidem Hasselhoffem przygotowałam niepowtarzalną wzruszającą i pełną romantyzmu autorską setlistę (bez użycia playlist Spotify!) na ten gorący i ciepły jednocześnie dzień - ćwierć litra piosenek na walędrinki.
    Have fun.


    01. Gabriel Fleszar - Kroplą deszczu
    02. Farba - Chcę tu zostać
    03. Feel - Jak anioła głos
    04. Verba - Młode wilki V
    05. Ich Troje - Razem a jednak osobno
    06. Boys - Jesteś szalona
    07. Mrozu - Miliony monet  (wydam dla Ciebie)
    08. Sumptuastic - A ja będę twym aniołem
    09. Virgin - 2 bajki
    10. Jeden Osiem L - Jak zapomnieć
    11. Janusz Laskowski - Och, jak bardzo Cię kocham
    12.  Weekend - Ona tańczy dla mnie
    13. James Blunt - Beautiful (nie wierz mu, jest jajcarzem)
    14. Bartek Wrona - Jedna na milion
    15. Mezo - Aniele
    16. Backstreet Boys - I'll never break your heart
    17. Celine Dion - My Heart Will Go On (Titanic Soundtrack)
    18. Akcent - Kylie
    19. Beata Kozidrak z zespołem Bajm - Dwa serca, dwa smutki
    20. Gosia Andrzejewicz - Słowa
    21. Top One - Biały Miś
    22. Toples - Ciało do ciała
    24. Benny Benassi - Hit my heart
    25. Akcent - Gwiazda


    Jaki jest Wasz typ na ten rok? Ja tak naprawdę stawiam na lovestep & lovewave w wykonaniu Autre Ne Veut, a poza tym prawda życia jest taka: