środa, 28 listopada 2012

jestę autorę

W życiu każdego pisarza ambitnych notatek na blogasa przychodzi moment weny twórczej, gdy złote myśli / nowe pomysły napadają go jak dresy z kijami bejsbolowymi, jest ich całe mnóstwo, jedne bardziej elektryzujące i osom od drugich, ale co z tego, skoro w rezultacie, aby coś zapisać, musiałabym zostawić w pizdu wszystkie okoliczności ich powstania (arcyzabawne spotkania z arcyciekawymi ludźmi, obiad, przejazd śmierdzącym tramwajem, saunę, drineczki), ale tego nie robię, no sorry, a potem mało co złotego pamiętam i same popłuczyny wokół.

Życie moje powszednie jest tak nieprzewidywalne, tak szalone, tak rozdęte wydarzeniami, że nie ma w nim miejsca na bezczynną głębię literatury i refleksję. Coraz częściej myślę sobie zwolnij Agato, przestań tak intensywnie korzystać ze wszystkich cudownych perspektyw życia, daj sobie spokój, porzuć festiwale, koncerty, akredytacje, narkotyki, alkohol, uciekają Ci wszystkie kreatywne myśli, nie tworzysz żadnej epigońskiej słownej papki, nie rozpaczasz nad utraconymi miłościami, nieprzesłuchanymi płytami, nieoglądniętymi filmami i niewykorzystanymi szansami, nie babrasz się sama w sobie, więc jak zamierzasz skutecznie uprawiać grafomanię, jak pisać?

Wracam więc na dniach do trybu zblazowany malkontent, odrzucam maskę zadowolenia, by móc na nowo ponarzekać na jebane żyćko, tworząc nić porozumienia i jedności z ludźmi. Stay tuned, oj, nie będzie się działo, nie będzie.

wtorek, 27 listopada 2012

znacie george'a?

"Przeraża mnie to jak niektórzy z was na tym naszym  planet - bierze wszystko tak bardzo bardzo serio i do siebie. Sarkazm i ironia powoli jak Lonesome George."

sobota, 24 listopada 2012

coraz bliżej święta

W Polsce ciągle deklarujemy, że najbardziej na święta Bożego Narodzenia ucieszy nas książka (41 proc.), choć gotówka kusi drugie tyle badanych. 
- Często sami nie wiemy, co chcielibyśmy dostać i szukamy mądrej odpowiedzi. A odpowiedź "książka" przypisuje nas do grupy inteligentnych i oczytanych, po prostu brzmi dobrze. - uważa dr Tomasz Grzyb, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej z Wrocławia.

Cudowna prognoza! W kraju, gdzie nikt nie czyta wszyscy chcą dostać książki - oby tak dalej!


niedziela, 18 listopada 2012

ja sarkastyczna? nigdy

Dzisiejszy odcinek swojego życia mogłabym nazwać "melancholia na wesoło".

Gdybym była Bono, wspięłabym się na jakiś szczyt, podniosła teatralnie ręce do góry i śpiewała BEAUTIFUL DAAAY w ramach celebracji momentów, ale że z Bono mam niewiele wspólnego (szczególnie dziś), siedzę po prostu z kawą i książką, uprawiając zaawansowaną grafomanię zgodną z energią kosmosu i budując zdania tak wielokrotnie złożone, że sama się gubię. Wokół roztacza się piękne życie, z piękną pogodą, z pięknym miastem i pięknymi ludźmi na czele ze mną mimo faktu, że znowu niedziela nadchodzi niespodziewanie zanim minął piątek. Nie przeszkadza mi to w permanentnej metaforycznej jeździe na pełnej wzgardzie i jednoczesnym ufnym patrzeniu w przyszłość (gdzie tylko rachunki i uczelnia), bo niby czemu nie? Na kacu mogę sobie być niesfrustrowana, trochę płytka, niemałostkowa, operując abstrakcyjnym humorem będącym mieszanką stylu Salvadora Dali i Karola Strasburgera, przemawiając ekstrawagancko, enigmatycznie, sublimując przeintelektualizowaną erudycyjną papkę dla ludzi o zaawansowanych procesach myślowych jako dowód wielowymiarowości mojej trollowej osobowości.

Dziś mogłabym napisać na przykład post - darwinowską książkę pt: "O powstawaniu gatunków (muzycznych)"  na pohybel monotematyczności biologów, która zainteresowałaby zarówno osoby ukształtowane przez literaturę serwowaną przez Paulo, Grocholę, Dżonatana, jak i ludzi preferujących lżejszy kaliber wybierając Bernharda, Jelinek czy Manna w połączeniu z tępymi całonocnymi wiksami w klubach - da się tak.

Dziś mogłabym próbować też swoich sił jako DJ nawet. Przejeżdżająca straż pożarna czy karetka na sygnale staje się cudownym subbasem do progresywnego techno (wow) - ich dźwięk nadaje niezapomniane wodospady wrażeń, których nie powstydziłby się Kalwi & Remi (ha ha ha ho ho ho) i nagle całość objawia mi się jako nowa wspaniała piosenka w nowym wspaniałym świecie, który się przede mną rysuje dziś. Git majonez, cytaty, niech żyje UK bass, krem z kalafiora, jezus maria peszek i od razu make life easier.

W tym miejscu powinna pojawić się jakaś bystra puenta, ale nie mam czasu, więc napiszę: to już koniec. NARA GIMBUSY.

sobota, 10 listopada 2012

swołocz

Sobota rano. Leżę w łóżku, jedzenie smakuje jak guma, a poza tym tak razi światłem, że jestem zmuszona czytać rozmywającą mi się z deka książkę i przeglądać Internet przez okulary przeciwsłoneczne Ray Ban Wayfarer. Siedząc tak w słońcu po prostu przechodzę do historii. Jutro Święto Niepodległości, więc muszę wstać, zrobić zapasy żywnościowe w całodobowym i zastanowić się, jak prawdziwy krakowski leming powinien spędzić ten dzień bezpiecznie manifestując patriotyzm. Pomysły?

Jest początek dnia, z głośników zapuszczam jakąś smętną piosenkę, która służy jako antymateria do wczorajszej nocy z dubstep wiertarkami. Myślę sobie, że bycie DJ to fajna robota w dzisiejszych czasach. Stoi się przed komputerem, koniecznie Apple, czasami naciska się spacje, czasami gra się pasjansa, czasami jakiś Saper. A jak ma się konsolę i jakieś przyciski do zabawy, to można ściągnąć film nawet podczas DJ setu. Problem z wiekiem, bo pożądani są jacyś nieletni, co by pozachwycać się nad geniuszem w młodym wieku, pokiwać ze zdziwieniem i podziwem głową, wybaczyć błędy w samplach. Ja ze swoją metryką mogę najwyżej iść na kurs wodzireja wesel i zabaw bezalkoholowych, chociaż nikt się już nie żeni właściwie z własnej chęci, ale może dlatego, że na przyjęciu nie gra się zazwyczaj dubstepu, który ja bym serwowała? Pozdro.

czwartek, 8 listopada 2012

elo

źródło: http://ruces.soup.io/

Niedługo minie dwa miesiące od premiery "Jesteś bogiem", wstyd się przyznać, że dalej filmu nie widziałam, ale jak widać - potęga Paktofoniki rośnie. Fama niesie, że fanem zespołu jest sam Justin Bieber (chłopiec po lewej). KUGLARZ RULES, pozdro 601 dla wszystkich prawdziwych rapsów!