niedziela, 20 lipca 2014

ELO

Spokój w mieście i w domu, choć trudno kłócić się jednocześnie ze stwierdzeniem, że wakacje spędzam jak płód. Bo spędzam.
Unikam upadku, egzaltacji, bólu istnienia, cappuccino africano z automatu, samotności i podobnych próżnych głupot ze świata najbardziej górnolotnego patosu, więc daleko mi także do jedni z prabytem (tj. ludzkością; solą ziemi), którą łączy lenistwo, apatia, tłumy w komunikacji miejskiej, smutne piosenki o miłości, kac i pustka wewnętrzna. Przyglądam się z boku owej człowieczej sile niestrudzenie walczącej z takimi problemami jak nuda czy nauka na egzaminy poprawkowe, zachowując przy tym jednocześnie radość w moim dzielnym zawsze happy sercu, które wspaniale radzi sobie z pasmem cierpień dnia codziennego i wykonując miękko kilka asanów, na końcu osiadam jako obojętny i idealny kwiat lotosu, który na barkach dzierży nie tylko cierpienia milijonów, pisanie pracy magisterskiej, ale przyszłość ludzkości i bloga. Jeśli szukacie współczesnego Gustawa - тут я.