środa, 30 marca 2011

Wielkie mi pustki uczyniły Polaczki bjedaczki w uchu moim! Bez żadnej przyzwoitości ogołocona z iPoda, umiłowanego i najukochańszego próbuję jakoś funkcjonować normalnie, bo podobno można żyć bez powietrza. Nie jest to jednak dobry czas: gdzie nie spojrzeć - alkoholizm, patologia, nadwaga i depresja. Dalej jeżdżę komunikacją miejską, przysłuchuję się uważniej ludziom i częściej między wyliczaniem dziennej kaloryczności, myślę o eutanazji i eksterminacji; przyglądam się im z braku laku, widząc ciągle te same powtarzające się typy. Na przystankach śpią ludzie pokryci wymiocinami, a obok nich robią zdjęcia stylowe pedały w chustach / szalikach. Nie lubię ich, bo ci pierwsi za jakiś czas podejdą do mnie, żebrać o pieniądze i prawić komplementy, a ci drudzy zrobią zdjęcie gołębiowi w parku i wymyślą jakąś chujnię, jak to zmieniło ich życie albo wysnują nikomu niepotrzebną teorię o zmianie pojmowania rzeczywistości w związku z tym. Są jeszcze trzeci, czytający książki w autobusie, za nimi też nie przepadam, bo ambitni i już szykują metaforyczny dissy na bloga, że taka ta rzeczywistość wokół miałka i brak jej zarówno drugiego jak i nawet pierwszego dna.

Zabawne. Może byłabym dobrym satyrykiem, myślę, bo rzeczywistość mnie bawi, bawi mnie, że to wszystko polega na wyśmiewaniu się z ludzi, którzy są nazbyt zajęci pracą, rodziną, pielęgnowaniem miłości, sobą, żeby zdać sobie sprawę z tego, jacy są zabawni. I jacy głupi.

"A jest coś, co w ogóle lubisz?" - zapytałaby mama, gdyby to przeczytała.

Lubię to. Wiadomo.

3 komentarze:

  1. Wielkie Ci pustki plebs uczynił, srajpodowym zniknięciem.
    Najgorsza jest znieczulica - gdy rower leży na środku ulicy, a samochody go omijają. Brak szacunku pieniądza ze złomu.

    OdpowiedzUsuń