niedziela, 18 listopada 2012

ja sarkastyczna? nigdy

Dzisiejszy odcinek swojego życia mogłabym nazwać "melancholia na wesoło".

Gdybym była Bono, wspięłabym się na jakiś szczyt, podniosła teatralnie ręce do góry i śpiewała BEAUTIFUL DAAAY w ramach celebracji momentów, ale że z Bono mam niewiele wspólnego (szczególnie dziś), siedzę po prostu z kawą i książką, uprawiając zaawansowaną grafomanię zgodną z energią kosmosu i budując zdania tak wielokrotnie złożone, że sama się gubię. Wokół roztacza się piękne życie, z piękną pogodą, z pięknym miastem i pięknymi ludźmi na czele ze mną mimo faktu, że znowu niedziela nadchodzi niespodziewanie zanim minął piątek. Nie przeszkadza mi to w permanentnej metaforycznej jeździe na pełnej wzgardzie i jednoczesnym ufnym patrzeniu w przyszłość (gdzie tylko rachunki i uczelnia), bo niby czemu nie? Na kacu mogę sobie być niesfrustrowana, trochę płytka, niemałostkowa, operując abstrakcyjnym humorem będącym mieszanką stylu Salvadora Dali i Karola Strasburgera, przemawiając ekstrawagancko, enigmatycznie, sublimując przeintelektualizowaną erudycyjną papkę dla ludzi o zaawansowanych procesach myślowych jako dowód wielowymiarowości mojej trollowej osobowości.

Dziś mogłabym napisać na przykład post - darwinowską książkę pt: "O powstawaniu gatunków (muzycznych)"  na pohybel monotematyczności biologów, która zainteresowałaby zarówno osoby ukształtowane przez literaturę serwowaną przez Paulo, Grocholę, Dżonatana, jak i ludzi preferujących lżejszy kaliber wybierając Bernharda, Jelinek czy Manna w połączeniu z tępymi całonocnymi wiksami w klubach - da się tak.

Dziś mogłabym próbować też swoich sił jako DJ nawet. Przejeżdżająca straż pożarna czy karetka na sygnale staje się cudownym subbasem do progresywnego techno (wow) - ich dźwięk nadaje niezapomniane wodospady wrażeń, których nie powstydziłby się Kalwi & Remi (ha ha ha ho ho ho) i nagle całość objawia mi się jako nowa wspaniała piosenka w nowym wspaniałym świecie, który się przede mną rysuje dziś. Git majonez, cytaty, niech żyje UK bass, krem z kalafiora, jezus maria peszek i od razu make life easier.

W tym miejscu powinna pojawić się jakaś bystra puenta, ale nie mam czasu, więc napiszę: to już koniec. NARA GIMBUSY.

5 komentarzy: