środa, 10 stycznia 2018

Czuję, że słowo SRYGGE to słowo, na które czekałam cały zeszły rok. Odkąd odnalazłam je dzięki wierszowi Łukasza Podgórniego, moje przeczucie mówi, że będzie to symbol 2018, a poza tym nieuświadomiona dotąd metafora mojego życia. Oto srygge - czyli hygge po polsku, na odwyrtkę, niepoprawnie, tak czy srak.

Dlaczego mogę powiedzieć, że srygge dominuje w 2018, który przecież dopiero co się zaczął?
1. Moja siostra pyta mnie jak u mnie w pracy komentowali galę sportu. Pytam: jaką galę sportu? O co chodzi? U mnie w pracy nadal wałkuje się instytutowy jubileusz 50-lecia oraz schizofreniczną wizję naszego mikroświata, a o bożym świecie dalej nikt nie wie. Nihil novi 2018.

2. Krakowskie MPK wprowadziło stałe zmiany w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej od 8 stycznia 2018, nazwane optymalizacją. Piękne jest to, że mimo upływu dwóch dni nie widzę żadnych różnic. Autobusy jeżdżą tak samo ciulowo, tak samo się spóźniają, a nad miastem tak samo wisi smog i beznadzieja. Już nie mogę doczekać się przedłużenia karty miejskiej.

3. Nadal nie dotrzymuję obietnic i nie przestrzegam postanowień. Przykłady? Mój bullet journal dalej leży i kwiczy, w związku z tym na pewno i pod koniec 2018 nie będę wiedzieć, co istotnego zdarzyło się w moim życiu (boję się myśli, że nic się w nim nie dzieje). Ponadto boję się zadzwonić do instruktora i umówić się na jazdy prawo jazdy.

Czy kiedyś wygramolę się ze swojego rozciamciania?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz