piątek, 29 października 2010

Ja wierzę w miraże, dlatego zapominam pójść do biblioteki i odwlekam naukę do minus nieskończoności mimo wcześniejszego wstania w tymże celu. Lekce-sobie-ważę najzwyczajniej powagę sytuacji piątkowo, powtarzając jednocześnie, że dążenie do sukcesu w bólach to nie asceza, asceza to nie próżność, a globalna karma to tak naprawdę jedynie sprawiedliwość bez satysfakcji - ktoś czasem musi być przegranym frajerem, żeby gdzieś tam git mógł być ktoś. Keep calm.

2 komentarze:

  1. za klasykiem "w świecie karier będę zerem, w świecie cwaniaków - frajerem"

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba osiągasz kolejny stopień znaczy że coraz bardziej i to jest nawet wciągające... Najgorzej zostać szczęśliwym frajerem dlatego póki co cieszę się że zachowuje nienormalne pozory ;/

    OdpowiedzUsuń