piątek, 22 października 2010

Każdy ma swoją własną melanchujnię, a że jest październik, warto sobie dojebać porządnie.


Tak bardzo chciałabym mówić wzniosłodramatycznie, smutno, żeby wszyscy wokół empatycznie pogrążali się automatycznie w podobnych do moich jesiennych bólach,wątpliwościach i miotaniu się, patosie i tragizmie racji nie do pogodzenia, odrzuceniu przyziemnych problemów, ale generalnie wygląda to tak, że zwykle siedzę zjebana, wściekła, ze słuchawek lecą piosenki o lekkim zabarwieniu wysublimowania, które rozpierdalają od środka z siłą Salto del Angel, zagłębiam się coraz bardziej w swoistym pierdolniku operacji myślowych i zapadam w letarg. I nie mówię nic właściwie.

3 komentarze:

  1. I co Wy byście robili bez mojego bla bla bla?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mówisz nic właściwie używając więcej niż 3 wiadomości sms? Nakręcasz się jak zegarek i niczym katarynka mówisz to samo to samo na jedno kopyto i karuzela się kręci. To nie letarg. To przyzwyczajenie.

    OdpowiedzUsuń