poniedziałek, 9 lipca 2012

czy już zasługuję na miano trendowej blogerki modowej?



Edyta Górniak - pierwsza polska / cygańska indie - Pocahontas w regionalnym showbizie, dziś w stylizacji (stylistyce?) inspirowanej ewidentnie kulturą Azteków. Jest egzotycznie, trochę tribal, boho, ethno, ale widać, że nieznany autor makijażu (call anonim 2) pomylił kontynenty: Ameryka Południowa to nie Indianie, podobnie jak biel cynkowa to nie crepe georgette, spódnica to nie sukienka, walonki to nie kalosze, o czym każda trendowa blogerka modowa powinna wiedzieć. Podobno jednak wielka sztuka bierze się z prowokacji (i przypadku), więc owo przeoczenie mogło być metaforycznym działaniem celowym (markjetingiem), by uwypuklić głębię, symultaniczność, jaką niesie za sobą szukanie trendów w potędze mody.

Jako dodatki polecam frędzle od dywanu, firanka makaron, dzidy do dziabania pola (zamiennie: proporczyki z odpustu), a także podkreślający osobowość tatuaż z motywami azteckimi, pod warunkiem, że nie kłóci się z wyznawaną religią. Ale jak jesteś gwiazdą, nie masz matury, to niezależnie czy jesteś buddystą, czy dziadkiem jehowym, z kas(i)ą Ci się upiecze.

3 komentarze:

  1. Inni wierzą w Buddę, inni w Centeotl. Ja wierzę w Calgon i czopki. No i Srakostop.
    Posrało z tymi tatuażami, rozumiem czaszki na stopie, gwiazdki na nadgarstku, diamenty i korony, serduszka przebite strzałą, epicki cudzysłów na łopatkach, tribal Tysona czy motto życiowe z serii 'raz w żyłę to nie ćpun'. A jej ewidentnie brakuje krzyża na czole. Chytrus płacze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzyże to się tatuuje na przedramieniu, na łydce albo na wewnętrznej części palców u rąk, zamiennie z wąsami a la Salvador Dali. Japierdolę, posrało ludzi z tymi dziarkami jak nic.

      Usuń