czwartek, 19 lipca 2012

"pierwszy tytuł naukowy zdobyty"

Odkąd mam pseudowykształcenie wyższe żyje mi się zdecydowanie lepiej. Szybciej podejmuję istotne decyzje co do smaku wafli wyżowych (no, jednak te tańsze), nawet tania wóda smakuje lepiej niż trzygwiazdkowy Napoleon, moje idee sięgają głębiej, sprawniej przechodzę przez ulicę i wypowiadam się swobodnie na tematy, o których nie mam większego  pojęcia, bo kto ma to robić, jak nie ludzie z licencjatem? Wszystkie moje clever thoughts - choć marne i zrodzone w próżniacznym zbytkowaniu żywota są jednocześnie błyskotliwe i wielowymiarowe, aż sama sobie ich zazdroszczę. Nawet bez ostrego koła czy stylish holenderki podczas zwykłego rekreacyjnego spaceringu bez dwóch zdań jestem zajebistsza. A jak prawie sra na mnie gołąb, to od razu jest to sranie lepszej jakości niż kiedyś - cała sytuacja, gdy przede mną ląduje ptasia kupa zdecydowanie ma cechy dobrego westernu gangsterskiego w HD, poza tym zabawna i śmieszna. Niby ułamki sekundy, a scena filmowa w chuj. 
Jeśli kobiety są z Marsa, mężczyźni z Wenus, to gołębie na pewno są z Krakowa. Remeber.


1 komentarz: