czwartek, 10 października 2013

nie śpię, bo oglądam boiler room

Podczas gdy normalni ludzie z całego świata dziś wieczorem zajmują się malowaniem paznokci, odrabianiem pracy domowej, masturbacją, oglądaniem polskich seriali, piciem browara, kopulacją czy bezsensownymi rozmowami na facebooku, tak ja oglądam do późnych godzin nocnych i wczesnoporannych Boiler Room. Trudno o lepiej spędzony czas wolny.

jakiś mudżyn na mikrofonie aka Mykki Blanco miszcz
Najprościej dla niewtajemniczonych, chociaż powątpiewam, że tacy istnieją: Boiler room polega na tym, że w EKSKLUZYWNYM klubie artyści zapodają swoje mniej więcej godzinne DJ-sety, za nimi tańczą ludzie, a na stronie internetowej jest transmisja na żywo wraz z czatem, gdzie osoby z klubu są komentowane przez oglądających przez Internet, którzy hejtują i wyśmiewają absolutnie wszystko. Na przykład, że Machinedrum zgolił wąsa, Scuba się uśmiechał po żartach Adolfa Hipstera-prowadzącego, Jimmy Edgar zawsze pije pedalskie drinki, więc prawdopodobnie jest kryptogejem. W międzyczasie ludzie obczajają, ile kosztowała jego bluza, stwierdzają zdrową napierdalankę i obwołują dzisiejszy Boiler Room z Berlina NAJLEPRZYM do tej pory.

Jeśli chodzi o publikę w klubie to jest moc - wirujące pięści węża, w tle jakieś harde bolki łapy w górę, piwa w rękach, kontrolowana padaczka, ale niezaprzeczalnie absolutną gwiazdą jest typek w koszulce Harvard. Od razu widać, że Niemiec po stylu jego wiksadensów - niepodrabialne srogie techno. Zaraz po nim do akcji wchodzi Mykki Blanco ze swoimi futurystycznymi ruchami w stroju Ewy Chodakowskiej i ultraszczupłymi kolegami. EVACUATE THE DANCEFLOOR!!!

Piąteczek is coming!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz