czwartek, 13 grudnia 2012

kurwa, sentymentalnie jakoś!

Wczoraj Toro Y Moi wypuścił wideo do piosenki "So many details", które wprowadza mnie w klimat kalifornijskiego lata w Katowicach, palm, drinków z ananasem na plażach jak ze słonecznego patrolu, noszenia ray banów cały dzień, opalania się na leżakach, jedzenia arbuzów, nadużywania instagramowanych zdjęć z przylansowanymi znajomymi i pozwala zapomnieć o apatycznej zimie za oknem. Zapętlam utwór jako indiański rytualny taniec zwiastujący chociażwiosnę, szczególnie dziś po ogłoszeniu pierwszych artystów Tauron Nowa Muzyka (jaramsięstrasznie!). Tęskno mi za patologicznym Ślunskiem i za festiwalami, niech już będzie sierpień.


10 komentarzy:

  1. Niech już będzie sie... wtf?! Zima się dobrze nie zaczęła, raptem popruszyło, zalega, ale nic nie sypie. Nie wiem, czym Ci podpadłem, ale Ty mnie chyba nie lubisz :-p

    Swoją drogą, to ja też myślałem o recenzji nut, bo ludzie nie wiedzą, co to dobry rap i karmią się tandetą. Trzeba im pokazać, jak i czego trzeba słuchać. Więc sobie wymyśliłem, że już z powrotem na bloga będę pisał o albumach w pełni subiektywnie, ale później uznałem, że chyba jednak będzie trzeba stworzyć zupełnie nową stronę. Strony, serwer - dużo kasy, a ja reklamy tak loffciam, że... :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ma śnieg do lubienia, no weź? ;)

      Podsuwanie muzyki ludziom to fajna idea pod warunkiem, że nie mają oni tego daleko gdzieś. Cały czas mam w myślach wrzucane przez znajomych na swoje tablice fb kawałki, których nikt nie włącza i kompletny brak zainteresowania tym, co się aktualnie dzieje w świecie muzyki. Aż smutno, nie?

      Usuń
    2. No jak to co? Źle mi życzysz, chcę się jarać, dobrze mi nic po wpływem ujemnych wartości temperatur nie zdążyło się zredukować do wielkości ziarenek piasku, a Ty już 30-stopniowe temperatury przywołujesz. Szlag :|

      A zainteresowanie raczej by było, nie na nie wiadomo jaką skalę, ale znaleźliby się tacy, co by chętnie poczytali i sięgneli po płyty, o istnieniu których nie mieli pewnie pojęcia. Tylko że to idea własna, nieskomercjalizowana, bardziej coś dla swojej satysfakcji z nadzieją gdzieś głęboko w duchu drzemiącą, że ktoś trafi, przeczyta, doceni i poda dalej. Ale ja znów już mam stronę i serwer, na których nie zarabiam. Reklama to zło. Ten stricte muzyczny projekt można by ewentualnie nafaszerować tematycznymi linkami od Google, ale znów pisząc o takim rapie i opisując dajmy na to album "Killa Kali" zaraz obok Google zaproponuje Wiz Khalifę - a gość jest mały, on do studia wchodzi z Maroon 5. WTF?!

      Usuń
    3. Zimą ciężej być dobrym lanserem i pozerem, gdy nos czerwony, ludzi w MPK niepoliczalnie dużo, a zawszewszędzie ciemno i szaro. To nie jest fajne.

      Jest pełno portali polecających dobrą muzykę, które się sprawdzają, radia, z których audycji można wiele wynieść, więc myślę sobie, że nie ma co zakładać czegoś swojego - lepiej przyłączyć się z autorskim pomysłem do powyższych instytucji. Nieprawdaż?

      Kto wchodzi do studia z Maroon 5, ten na starość skończy na wygnaniu.

      Usuń
  2. kurczę, nie wiem jak, ale mnie teledysk Toro wprowadza w nastrój bliss i smuteczku jednocześnie, a ten biały golf to już zupełne mistrzostwo świata, podszyte niepokojem jakimś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak nie mam w zwyczaju jarać się teledyskami, to ten wraz z piosenką tworzy uzupełniającą się całość i ma w sobie coś naprawdę magicznego i smutnego zarazem. Też jestem zdania, że gdyby nie biały golf Chada, zdecydowanie to nie byłoby to samo.

      Usuń
  3. Strach pomyśleć co by było, gdyby golf był czarny. Może w drugim singlu?
    Swoją drogą ten gość jest piekielnie równy i potrafi trzymać poziom. Ciekawe jak wypadnie cała płyta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Golf nie może być czarny, straciłby cały urok, więc nie kracz. ;)

      Mam nadzieję, że płyta w całości będzie taka, że będę ją napętlać w kółko i do oporu, tak jak "Causers of this" i mniej jak "Underneath the Pine".

      Usuń
  4. Muszę krakać, taka już moja natura.
    O nie, właśnie, że odwrotnie. Underneath the Pine, mniej jak Causers of This. Chillwave jakoś średnio mnie podnieca. Nie mogę się doczekać aż ją ukradnę z sieci, bo przecież w tym smutnym jak dupa kraju nie będzie dostępna.
    Oby koniec świata przyszedl z lekkim opóźnieniem - w styczniu, bo jednak ciekawi mnie ta płyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy nie powiedziałeś tych słów w dobrą godzinę, bo właśnie oto pojawiły się linki do nowej płyty Toro Y Moi z 2013 roku. Impossible is nothing!

      Usuń