poniedziałek, 7 kwietnia 2014

underpies

Poniedziałek (w taki sam sposób jak Rosja czy bycie blogerej lajfstajlowym) to jest stan umysłu, szczególnie w Srakowie. Co prawda, moje nastawienie do tego dnia jest zwyczajnie neutralne - nieważne co na mnie spadnie to zawsze przyjmuję wszystko na klatę, ale gdy w owy pierwszy dzień tygodnia poziom agresora u ludzi rośnie, jak dziś, niepokojąco wysoko (albo rośnie odwrotnie proporcjonalnie do ciśnienia w przebitej oponie) to uświadamiam sobie, że coś musi być na rzeczy. (BEZ TEGO "PRZYPADEG? NIE SĄDZĘ").

Tak, to jest właśnie kolejna inspiracja na teorię spiskową, ale zanim ona w całości powstanie, to nie sposób w tym miejscu nie zacytować słów wielkiego guru wszystkich Polaków z Polski, a przy okazji mojego człowieka, Bogdana:
"W tym pojebanym kraju nie ma co sie starać dla żadnych ludzi. Wykorzystajom, oplujom, obrażom, marihueaen wstrzykną jak patrzać nie będziesz. Trza być skurwisynem bo inaczej to nie da rady."

Poza tym Urszulka Kochanowska nie istniała. WHERE IS YOUR GOD NOW?


Jako że według nowoczesnych teorii psychologicznych warto przed snem w każdym dniu znaleźć jego dobre strony, to je wypiszę, żeby lepiej się nimi nacieszyć:
- kopulujące gołębie (wiosna, ach to Ty!),
- widok żulków słuchających na Plantach "Mambo no. 5" - nas - znawców prawdziwie dobrej muzyki jest jednak więcej,
- premiera "Gry o Tron"!!!
- "Built on Glass" Cheta Fakera w końcu do odsłuchu.

Życie jest jednak piękne, ale skurwisinem i tak być warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz