sobota, 29 listopada 2014

dziś wszyscy jesteśmy Andrzejami

źródło: Dziedzic Pruski



Andrzejki Srandrzejki. Cała Polska pije w imię ostatniej oficjalnej bawki przed Adwentem (albo Wielkim Postem - wiedza na temat religii nigdy nie była moją mocną stroną), która tak naprawdę nie jest ostatnia, albowiem wszystko i zawsze w Polsce jest mistyfikacją, a w tym kraju alkohol przelewa się non stop w imię słowiańskiej tradycji i działania w zgodzie z naturą.

W dniu wczorajszym miałam okazję brać czynny udział w imprezie w akademiku, gdzie piłam darmowe piwo, słuchałam głośnej muzyki z playlisty "studentcore" ze Spotify i wchodziłam w ambitne konwersacje ze studentami informatyki stosowanej, którzy rozmowę zaczynali od niebanalnego i zupełnie niespodziewanego "ale ja jestem nietypowym informatykiem". Cudownie. Na własnej skórze na nowo poczułam powiew klimatu studenctwa z chlaniem wódy w opór, zamawianiem gastro pizzy o czwartej nad ranem, wymienianiem opinii o doktoracie i zachwalaniem akademików. Było lepiej niż w "Co mówią studenci?" Abstrachujów, najlepiej do tego stopnia, że nawet darmowy alkohol nie przekonał mnie do zostania tam dłużej.

Wnioski: randomowe imprezy czasami nie wypalają, najlepiej wybrać sprawdzoną Bombę i szkalować na Placu Szczepańskim.

Dzisiaj w związku z szokiem postudenckim nie bawię, nie rucham, nie piję, a za cel wieczoru stawiam ułożenie własnej osobistej playlisty do kąpieli, zrobienie maseczki z owsianki i jajka na cerę oraz czytanie depresyjnych artykułów o ateistach.

PS: Jedyny słuszny Andrzej to Andrzej Chyra, ale on nie chciałby ze mną imprezować. #SMUTECZEG

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz